sobota, 24 grudnia 2011

Zdrowych i Wesołych Świąt...!!!

Zdaje się, że to są najczęściej wypowiadane życzenia w Polsce (wpierw chciałam napisać, że są to najczęściej wypowiadane słowa w Polsce, ale się rozmyśliłam. Niewątpliwie najczęściej wypowiadanym słowem w Polsce jest słowo na k…). Wypowiadane są na ogół, mam wrażenie, mechanicznie, bez zastanowienia, co one oznaczają, bądź mogą oznaczać, prawda? Mówimy: „zdrowych i wesołych!” i tyle. Zabawne (choć zabawne w cyniczny sposób) jest to, że Święta, a właściwie sposób ich spędzania, tak się ma do zdrowia, jak piernik do wiatraka, a nawet jeszcze mniej. A od samych życzeń jeszcze nikt nie zrobił się zdrowszy, choćby i najszczerszych.

Acha, ten wpis nie jest kolejnym wyrzutem sumienia, wręcz przeciwnie, możecie spokojnie czytać do końca. Tylko początek jest taki mniej pozytywny :)

Dlaczego Święta mają być niezdrowe? Po kolei, w punktach:

1.    Za dużo jedzenia
2.    Za dużo niezdrowego jedzenia
3.    Za mało ruchu
4.    Stres (ten punkt tak pół żartem, pół serio, ale jednak)

Ad. 1 (jak to się robiło w notatkach…)
W Święta jemy bardzo dużo. Niektórzy praktycznie nie wstają od stołu, albo wstają tylko po to, aby się przenieść na kanapę, gdzie dalej coś pogryzają. Zbyt duże ilości jedzenia nie służą naszemu zdrowiu. W ramach ciekawostki: w jednym badaniu okazało się, że osoby długowieczne (w tym wypadku w wieku powyżej 90 lat) najczęściej w pewnym okresie swojego życia głodowały (na ogół przez wojnę w tym wypadku), krócej bądź dłużej. Nie bez powodu każda z trzech największych religii zaleca post przez pewien czas!

Ad. 2
Tak, wiem, że w Święta jemy karpia, karp jest rybą, a ryby są zdrowe. Tylko, jak dużo go jemy? I – przykro mi, ale karp, w porównaniu z innymi, jest średnio wartościową rybą. Owszem, wśród ryb słodkowodnych wyróżnia się pozytywnie. Gdybyśmy jeszcze wiedzieli, skąd pochodzi karp, którego kupujemy… i czym był karmiony…

Zadbajmy przynajmniej, aby był a) świeży, b) niezbyt duży, do 2, góra 2,5 kilogramów.
Dobra, karp jest w porządku, kapusta z grochem również, śledzie, no super, naprawdę szał zdrowia, co do zup, to przyznaję, nie wiem jeszcze dokładnie, ale czerwony barszcz również powinien być bardzo zdrowy, ale reszta? W pierwszy i drugi dzień Świąt z naszych stołów znika na ogół karp, a za to pojawiają się olbrzymie ilości mięsa, pasztetów itd. A w ramach ostatniego gwoździa do trumny występują ciasta: olbrzymia ilość ciast, którymi objadamy się między posiłkami.

Ad. 3
W Święta odpoczywamy. Oczywiście należy nam się, ale leżenie na kanapie przed telewizorem to nie jest jedyny sposób odpoczynku.

Ad. 4
Stres. Cóż, chcemy, czy nie chcemy, towarzyszy nam w Święta. W większym stopniu kobietom, które do codziennych obowiązków domowych, na które i tak zawsze przydałoby się dodatkowe pół doby, muszą wcisnąć przygotowania do Świąt: sprzątanie, gotowanie, pieczenie, dekorowanie, wysłanie życzeń, pakowanie prezentów i inne takie. Brak snu również źle wpływa na nasze zdrowie, przede wszystkim obniża odporność. Poza tym Święta to niejako czas przymusu. Widzimy się z wieloma ludźmi, niektórych może wolelibyśmy nie oglądać (no, wiadomo, że w rodzinach różnie bywa, nie wszystko jest różowe...), a musimy być dla nich mili… Hercules Poirot twierdził, że Święta sprzyjają morderstwom, właśnie z tych dwóch powodów: konieczności przebywania z ludźmi, do których żywi się jakieś pretensje i rozdrażnienia spowodowanego niestrawnością :)



No dobrze, wiemy, że Święta są mało korzystne dla naszego zdrowia. Na pocieszenie są dwa „ale”. Pierwsze: ale możemy je zrobić trochę zdrowszymi. Drugie: ale co z tego? Są tylko raz do roku…
I tu przechodzimy do rzeczy bardziej optymistycznych.

Używając różnych zdrowych sztuczek, uczynimy te masy jedzenia mało niszczącymi dla naszego zdrowia, a nawet może wpływającymi korzystnie? Na przykład: warzywa do sałatki jarzynowej ugotujmy na parze (robiłam to wczoraj i o mało nie spaliłam garnka… polecam parowary jako prezenty gwiazdkowe!), do smażenia nie używamy oleju słonecznikowego (którego w ogóle już nie powinno być w naszej kuchni), tylko rzepakowego. Może zamiast coś usmażyć, da się to upiec? Do różnych potraw dodajemy kurkumę z papryką – mała ilość nie zmieni smaku dania, a nowotwór dostanie prztyczka w nos. Zwiększmy choć trochę ilość czosnku i cebuli w potrawach, spróbujmy dodać różne zioła, wiadomo, że nie wszystko wszędzie pasuje, ale popróbujmy, bądź poszukajmy odpowiednich przepisów. Tu i tam wrzućmy posiekaną natkę pietruszki. Małe rzeczy, ale mają duże znaczenie. Atakujmy raka przy każdej okazji, choćby takim właśnie małym prztyczkiem w nos. Przeszkadzajmy mu.

A teraz odnośnie drugiego „ale”…
Przejemy się, najemy smażonego, objemy ciastem… no i co z tego, jeśli każdego innego dnia w roku dbamy o nasze zdrowie? Jeśli żyjemy zdrowo, zmieniliśmy nasze niezdrowe przyzwyczajenia, wiemy, co nam szkodzi i jak tego unikać, dbamy o to, aby codziennie robić coś antyrakowego, to jesteśmy wolni, aby od czasu do czasu móc sobie poszaleć bez wyrzutów sumienia. Jeśli dbamy o to, aby codziennie mieć odpowiednią porcję ruchu, to i tak nie wytrzymamy bez tego ani jednego dnia – ruch jest jak narkotyk, jeśli nam go nagle odebrać, to czujemy się chorzy i jak potłuczeni – nie wytrzymamy i tak, chociaż wyjdziemy na spacer. A potem i owszem, z przyjemnością wyleżymy dwie godziny na kanapie :)

Więcej o temacie „jak żyć zdrowiej i antynowotworowo” oczywiście na mojej stronie: www.jemnazdrowie.pl :) Jest jeszcze w trakcie tworzenia, dopiero co ruszyła nowa odsłona, ale już działa :)

I jeszcze jedno. Chociaż, oczywiście, jestem w wirze przedświątecznych przygotowań, ale brakuje mi jednej rzeczy, aby poczuć, że są święta. Mianowicie, każdego roku, od bardzo już dawna, zbliżanie się Świąt zwiastowała mi piosenka Georga Micheala „Last Christmas”, słyszana czy to w jakimś sklepie, czy w radiu bądź telewizji. Ku mojemu niezadowoleniu słyszałam ją z roku na rok coraz wcześniej, nagle już nie w grudniu, a w listopadzie, następnie, o zgrozo, okazało się, że Święta są najwidoczniej tuż za Dniem Zmarłych, czego nie podejrzewałam… a w tym roku nic. Cisza. Protestuję i sama zadbam o to, aby tradycji stało się zadość (chociaż „Kevina” nie mam zamiaru oglądać, to Georgowi muszę oddać sprawiedliwość. Tak na marginesie, to jego późniejszą twórczość bardzo lubię i cenię). „Last Christmas” są tutaj :)

I jeszcze na koniec życzę każdemu, kto dotarł na ten blog, radosnych i spokojnych Świąt, bez nerwów i wykańczania się na ołtarzu tradycji. Życzę Wam zdrowia, odczuwania szczęścia każdego dnia i spokoju ducha. Wierzę w moc życzeń, szczerych życzeń, a te takie właśnie są. Życzę Wam tego wszystkiego i jeszcze smacznego!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz