środa, 14 grudnia 2011

Dum dum dum dum dum dum...

To motyw ze „Szczęk”. Aby nadać nawet bardziej odpowiedni klimat, tutaj jest ten motyw – zachęcam, aby sobie puścić. No i jest takie „dum dum dum dum…”, prawda?

Przynajmniej ja przekładam to w ten sposób :) Muszę wyznać, że uwielbiam filmy o rekinach – „Szczęki”, oczywiście, królują w tym „gatunku”. No i tak kiedyś zaczęłam się bawić z moim dzieckiem w kąpieli w „Szczęki” (proszę tak od razu nie pukać się w czoło…). Wyglądało to tak, że brałam jej kąpielową pomarańczową fokę (taką dmuchaną), chowałam pod wodą, robiłam „dum dum dum dum dum” (odgłos paszczą), po czym fokę puszczałam, ona wyskakiwała nad wodę, a córka się zaśmiewała. Musimy się w to bawić do dziś, z tym, że teraz to ona robi „dum dum”. Foka zresztą została nazwana Dumdum. A mi to „dum dum…” nasuwa jeszcze inne skojarzenie, moim zdaniem zupełnie naturalne… A mianowicie, kiedy tak w głowie mi huczy to „dum dum…” to przed oczami stają mi komórki NK atakujące komórki rakowe i niszczące je z kretesem. 

Skrót NK pochodzi od „natural killers” (naturalni zabójcy), no, skojarzenie z rekinem nasuwa się samo, prawda?
Komórki NK to naprawdę super-zabójcy naszego układu odpornościowego. Pozostałe komórki naszego układu odpornościowego muszą się „nauczyć” rozpoznać zagrożenie, aby je zaatakować, czyli zetknąć się wcześniej z dana bakterią czy wirusem, aby później móc z nimi walczyć. Komórki NK nie muszą – są jak małe żarłacze białe, które od urodzenia (a nawet wcześniej) wiedzą, jak polować i zabijać. NK zabijają komórki nowotworowe i takie, które są siedliskiem wirusów. Chociaż odkryto je dopiero w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, to wiemy już o nich całkiem sporo (jak również wiele nadal o nich nie wiemy). Z grubsza rzecz biorąc, osoby chore na raka mają obniżoną ilość i aktywność komórek NK. Z drugiej strony, im więcej chora osoba posiada aktywnych komórek NK, tym dłużej żyje. Obecnie są prowadzone badania, w jaki sposób można wykorzystać tę wiedzę w leczeniu raka. Było takie badanie, gdzie podano dzieciom komórki NK pobrane od ich rodziców, tylko muszę sięgnąć po szczegóły do notatek…
Mam. Dziesięcioro dzieci, z ostrą białaczką szpikową, po zakończeniu leczenia standardowego  – podano im komórki NK pochodzące od ich rodziców. Po trzech latach cała dziesiątka żyła, a choroba nie wróciła. 

Badania nad komórkami NK i sposobami ich wykorzystania w leczeniu raka nadal trwają i długo jeszcze będą trwać. Co my możemy zrobić, aby tych rekinów służących naszemu zdrowiu pływało w nas jak najwięcej i chciało im się polować na komórki nowotworowe? Zasadniczo są dwie „dziedziny” życia, w których możemy zadziałać. Po pierwsze – RUCH. Aktywność fizyczna zwiększa liczbę i aktywność komórek NK. Druga rzecz – unikanie stresu. Stres zmniejsza ich liczbę i aktywność, i to nawet drastycznie. Wiele osób na pewno pomyśli w tej chwili – „łatwo powiedzieć, od dziś w moim życiu nie będzie stresu”. Oczywiście, że tak się nie da, nie mamy władzy wyrzucić sytuacji potencjalnie stresujących z naszego życia. Co możemy zrobić, to nauczyć się odpowiednio na nie reagować. Przypomina mi się pewna historyjka: był sobie człowiek, który był wiecznie zadowolony z życia i uśmiechnięty. Ktoś go kiedyś zapytał, jak on to robi. A ten odpowiedział: „wstaję rano i, na przykład, odkrywam, że mój ekspres do kawy nie działa. Mogę się tym albo zdenerwować, albo nie. Wybieram nie. Potem okazuje się, że spóźniłem się na autobus do pracy. I ponownie, mówię sobie, że albo się wkurzę, albo nie. Wybieram nie. W pracy ktoś się do mnie po chamsku odezwał. I myślę sobie: wpaść w gniew z tego powodu, czy nie. I wybieram nie. ” Trudno nagle nauczyć się takiego podejścia do życia (w którym najważniejsze jest to, że mamy kontrolę nad naszym życiem i naszymi reakcjami). Dlatego zachęcam do zapisywania się na terapie – psychoterapie. Nie ma chyba na świecie osoby, której coś takiego by się nie przydało, bo każdy z nas, mówiąc potocznie, ma jakiś problem. Uporanie się z tym, co nas nęka pomoże nam w naprawdę wielu dziedzinach życia.
Reasumując – wprowadźmy do naszego życia jak najwięcej ruchu. Zapiszmy się na ciekawe dla nas zajęcia – jest teraz tego tyle! Wybór ogromny. Ruszajmy się często i regularnie, jest niezliczona ilość badań, która wyraźnie pokazuje, że aktywność fizyczna zmniejsza ryzyko zachorowania na raka i wspomaga leczenie. I wyleczmy naszą psyche. Komórki NK są dziwne pod wieloma względami – są aktywne wtedy, kiedy sami o siebie dbamy. Jakby chciały ratować tylko te organizmy, które „chcą żyć” i aktywnie żyją. Jak się o to postaramy, to w naszych ciałach cały czas będzie grzmieć „dum dum dum dum…”, a te żarłacze białe naszego układu odpornościowego, te maszyny do zabijania, będą żwawo pływać i błyskawicznie oraz bezlitośnie eliminować te „złe” komórki w naszych ciałach.
Teraz, kto chce mieć armie żarłaczy do swoich usług?

I jeszcze nad koniec coś zabawnego. Znalazłam to w jakimś opisie żarłaczy białych: jest to opis ich usposobienia – „żarłacz biały jest ciekawskim rekinem, a nowe obiekty doświadcza i klasyfikuje za pomocą zębów”…

2 komentarze:

  1. Ciekawe i trudne ale nie, niewykonalne. Witaj nowy dniu! Witaj Aleksandro, to ja Anonim...GDY ŻYCIE NAS PRZERASTA..."BĄDŹMY JAK DZIECI"♥ Ale nie chodzi mi o to, żeby powtarzać sobie w głowie "nie myślę o niczym, nie myślę o niczym". A raczej o...nie rozdrapywaniu ran. Doskonałym przykładem takiej postawy jest najukochańszy pod słońcem Australijczyk, rocznik 1982. Skazany na wrodzone, rzadkie schorzenie określane jako syndrom tetra-amelia. Przekuł słabość w siłę, a z ułomności uczynił atut, narażając się jednak na zarzut epatowania kalectwem. Epatuje nim, NIE!!! ŻYJE BEZ DUM,DUM,DUM...http://www.youtube.com/watch?v=0jVTMRR8Sho

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też uwielbiam tego człowieka, jest prawdziwym błogosławieństwem dla świata. Nie powiedziałabym, że żyje bez dum dum, on tym wręcz kipi :)

    OdpowiedzUsuń