wtorek, 13 marca 2012

Wpuszczają nas w maliny...

Istnieje w Polsce takie zjawisko, nad którym się od dawna zastanawiam i którego jakoś nikt na razie nie mógł mi wytłumaczyć. Może ktoś z Was wie, czemu tak jest? Zaraz wyjaśnię, o co mi chodzi.
Malina jest w Polsce owocem dość popularnym, prawda? Kto ma działkę lub ogródek (ech, jak ja mu zazdroszczę…) ten na ogół ma kilka krzaczków malin. Dlaczego więc ceny malin i to w sezonie, nie są małe? Dlaczego jest ona traktowana jak owoc egzotyczny? Często jest droższa niż, dla porównania, borówka amerykańska. I najważniejsze, czemu, kupując w Polsce „produkt malinowy” wykazuje on najczęściej tak zawrotną zawartość malin jak aż 0,1%? Jeśli ktoś wie, to proszę, niech mi wyjaśni :)



Idzie wiosna, czyli kolejna pora gryp i przeziębień. Jak powszechnie wiadomo, obie te dolegliwości „leczy się” dwoma podstawowymi środkami: herbatą z cytryną i miodem, albo herbatą z sokiem malinowym :) Niestety, czasy, gdy każdy miał w piwnicy kilka butelek soku malinowego od babci przeminęły z wiatrem postępu i cywilizacji. Większość z nas, nieszczęśliwców, musi poprzestać na kupnym soku. Idziemy więc do sklepu, sięgamy po butelkę z napisem „sok malinowy” i piękną rubinową zawartością i zabieramy do domu. Dlaczego mielibyśmy podejrzewać, że ten sok malinowy nie jest sokiem malinowym? Niektórzy z nas wybierają jeszcze bardziej kompleksowe rozwiązanie i kupują gotową herbatę lub tzw. herbatynkę (napój przyrządzany z takich granulków) malinową. Po czym serwują to sobie i rodzinie.
Cóż... jak już kiedyś pisałam, dzisiejszy świat to dżungla bardziej niż kiedykolwiek. Weźmy do ręki przykładową butelkę „soku malinowego” i spójrzmy na skład. Przy okazji od razu rozpatrzmy go pod względem działania zdrowotnego:
Syrop glukozowo-fruktozowy – uczestnicy mojego kursu wiedzą, jak nieżyczliwie się do niego odnoszę i to nie bez powodu… jest to sztuczny twór, gorszy od cukru…
Cukier – mniej szkodliwy niż powyższy syrop, to prawda… pięknie nam stymuluje procesy zapalne w organizmie. W przypadku chorób razem w powyższym syropem jest wręcz wymarzony, aby pomóc tym chorobom się rozwinąć i utrzymać jak najdłużej…
Woda – nie mam komentarza :)
Zagęszczony sok malinowy 0,32%. Wiecie co, to również pozostawię bez komentarza, dobrze?
Zagęszczony sok cytrynowy 0,13% (bo to jest sok malinowo – cytrynowy…)
Koncentraty (czarna porzeczka, marchew) – chwila, chwila… nie czepiam się czarnej porzeczki czy marchwi, ale… czemu one się tu znajdują? Wiadomo, że producentom chodzi o jak najmniejsze koszta produkcji, naprawdę bardziej się opłaca pchać w ten „sok” czarną porzeczkę niż dać więcej malin?
Regulator kwasowości – kwas cytrynowy. Oznaczany również symbolem E330. Nieszkodliwy.
Barwnik – karmel amoniakalno –siarczynowy. Nie podejrzewa się go o działanie rakotwórcze, aczkolwiek ma działania niepożądane… może powodować nadpobudliwość i, za przeproszeniem, sraczkę… znaczy tego – rozwolnienie. W badaniach na zwierzętach wykazuje w niektórych przypadkach toksyczne działanie. Oznaczany symbolem E150d, lepiej na niego uważajmy na wszelki wypadek
Aromaty. Trudno tu cokolwiek powiedzieć, nawet nie napisali, co za aromaty, naturalne czy nie… Może każdą butelkę przez zakręceniem trzymają nad koszykiem malin, aby „sok” nabrał aromatu. Tak czy siak nie stwierdza się szkodliwości aromatów.
No i mamy zawartość cukru w cukrze… chciałam napisać zawartość malin w soku z malin.


I jeszcze krótki quiz:
Pytanie: ile malin wchodzi w skład produktu opatrzonego napisem „herbata o smaku malinowym”? 

Odpowiedź: 0,1%.
I tak to już jest z produktami malinowymi. Jeśli widzicie, że coś jest „malinowe”, zawsze sprawdzajcie skład. Na ogół okazuje się, że są to produkty z buraczków lub marchewki, a malin mają mniej niż jak na lekarstwo.  Kwestię cukru i tego paskudnego syropu na razie pomijam…
Jeszcze jedna kwestia – niestety maliny należą do owoców łatwo „chwytających” zanieczyszczenia. Idealnie by było, gdybyśmy kupowali produkty z malin z hodowli ekologicznych, nic na to nie poradzę. No, a najlepiej przygotować sobie w sezonie odpowiedni syrop samemu (ponownie, najlepiej z malin „Eko”), zabutelkować, trzymać w ciemnym i chłodnym miejscu i systematycznie zużywać…

 
Gdyż maliny i sok z malin naprawdę mają właściwości lecznicze. Jeśli chodzi o grypę i przeziębienie, to dwa główne działa malin to kwas salicylowy (czyli ma podobne działanie do aspiryny: obniża gorączkę, działa przeciwzapalnie oraz przeciwbólowo) oraz olbrzymie ilości witaminy C. Oprócz tego zawierają dużo witaminy B3, kwas foliowego, potasu, magnezu i cynku. Ponoć maliny mają też łagodzić bóle menstruacyjne, ale nie szukałam dla tej informacji potwierdzenia naukowego, więc pewna nie jestem.
A jeśli chodzi o działanie przeciwnowotworowe… tutaj też maliny wytaczają prawdziwe kolubryny. Zawierają kwas elagowy i dużą ilość polifenoli. Dzięki temu hamują angiogenezę oraz przyczyniają się do eliminacji substancji rakotwórczych z organizmu. A wysoka zawartość błonnika daje dodatkowe działanie antynowotworowe w przypadku jelita grubego, prostaty i trzustki.
Czasami tak patrzę na to, co napisałam i się dziwię: trzy krótkie zdania, nie robiące wrażenia, choć powinny! I to powinny wywoływać bardzo duże wrażenie, bo opisują naprawdę dużą sprawę! Może właśnie powinnam używać jakiś wykrzykników czy coś...

 
Włączmy maliny w nasze tygodniowe menu. Mrożone są tak samo dobre jak świeże. Jeśli mamy taką możliwość, postarajmy się o maliny ekologiczne. I może faktycznie, przygotujmy sobie w lato kilka butelek własnego soku z malin...


I za każdym razem, gdy jesz malinę, namierz raka i powiedz sobie: "Cel... Pal!


6 komentarzy:

  1. Ja na szczęście mam nawyk czytania etykiet jeszcze w sklepie. Kiedyś szukając soku malinowego, przejrzałam wiele butelek z napisem sok malinowy, niestety malin nie było w składzie nawet 0,1%. Wszystkie soki były aroniowe z aromatem malinowym. Żadnego nie zakupiłam. W tej chwili jestem właścicielką pewnej ilości krzaczków malin i sama sobie robię soki. A malin w stanie surowym jemy ogromne ilości. Cieszę się, że mają takie właściwości jak opisałaś. Dziękuję za ten post :-)
    Pozdrawiam cieplutko,
    Monika

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem że wszystkie te zbawienne substancje przechodzą do, wytwarzanego domowym sposobem, soczku. A ja mam pytanie: czy instnieją badania/publikacje mówiące ile zawarte jest w soczku a ile w reszcie np. powidełkach?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam takich badań, ale poszukam :) Jak coś znajdę, to napiszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżeli chodzi o herbatę to nie jest potrzebna większa zawartość niż 1% aby był zapach... Trochę wiedzy o ekstrakcji, jak się wydobywa z takich malin zapach to trzeba ich sporo, a ekstraktu będzie mało, za to będzie bardzo intensywny w zapachu. Dodawanie zwykłych malin ususzonych byłoby nieekonomiczne, saszetki zajmowały by za dużo, wytrącałyby się brzydkie osady, które nie podobają się większości klientów - czysty ekstrakt jest ładniejszy, mniej zajmuje, dodatek więcej niż 0,1-1% sprawiłby nadintensywny zapach :)

    A jak się chce zdrowia to tylko i wyłącznie maliny z lasu - polecam Beskid Niski :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję za wyjaśnienie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. syropy malinowe firmy Polska Róża zawierają tylko maliny

    OdpowiedzUsuń